You are currently viewing Lutowe self-care

Luty mnie zmiażdżył. Dosłownie i w przenośni. Codziennie rano otwieram oczy i sprawdzam wiadomości z Ukrainy. A potem szybko odkładam telefon, bo okazuje się, że dla mnie to za dużo. Czy uciekam od problemu? Nie, chronię siebie, żeby zostać silną, działać i pomagać. Dlatego mimo wszystko wrzucam dzisiaj lutowe self-care.


Na co dzień pracuję w social mediach i nie godzę się na to co się teraz w nich dzieje. Nie mówię o pomocy, udostępnianiu zbiórek, szukaniu mieszkań dla Mam z dziećmi. Mówię o ataku na firmy i influencerów, podziały i dyskusje o tym co publikować, czy publikować, prowadzić płatne kampanie, przeprowadzać konkursy. Ludzie! Po pierwsze przestańmy żyć cudzym życiem i osądzać innych, a po drugie, żeby pomagać długofalowo, sami musimy mieć siłę i pieniądze. Czy cała Polska ma się teraz zatrzymać i przyglądać temu co się dzieje? Nie! Dużo ważniejsze jest zadbanie o siebie, swoją rodzinę, firmę, pracę, a potem działanie. Realne. I to dokładnie w takiej kolejności jak napisałam. Social media mają wielką moc, dlatego wykorzystajmy ją mądrze. Jeśli zastanawiasz się co i czy w ogóle publikować teraz na swoich profilach, odsyłam Cię do mojego postu na Facebooku.


Moje lutowe self-care jest tym razem nieco mniej optymistyczne, ale jest i myślę, że mimo wszystko chcę się nim z Tobą podzielić.


Zacznę od końca. Bo w tej chwili są sprawy ważne i ważniejsze. Czy słysząc informację o wybuchu wojny, poczułam strach? Tak! Czy poczułam dumę, widząc jak cały świat social mediów rusza na pomoc (pozwól, że skupię się na tej przestrzeni). Tak! Oczywiście, że tak. Ale dopadły mnie też wyrzuty sumienia, że sama przyglądam się temu z bezpiecznej pozycji, zza ekranu komputera i nie wiem co dalej. Zareagowaliśmy na pomoc jako Rodzina. Ale dla mnie to było za mało, dlatego wymyśliłam akcję „SOCIAL MEDIA MAJĄ WIELKĄ MOC!” – w ramach, której przekazuję 50zł, z każdego sprzedanego przeze mnie E-BOOKA „DOBRY POCZĄTEK! OGARNIJ SWÓJ PROFIL FIRMOWY NA FACEBOOKU!” – szczegóły akcji znajdziesz na moim profilu na Facebooku i Instagramie.

Zaczęłam działać i od razu poczułam się lepiej. Nie wiem jaki skutek przyniesie akcja, ale już 1 sprzedany egzemplarz uznam, za sukces. To działanie to był jeden z elementów zadbania również o siebie. O poczucie sprawczości i odzyskania panowania nad sytuacją. Uznaję więc, że mogę Ci tutaj o tym opowiedzieć.

Lutowe self-care


Co jeszcze? Jak udało mi się zadbać o siebie w lutym? Dlaczego to robię? Dbanie o siebie i czas poza pracą dodaje mi sił do bycia lepszą Mamą (żoną jestem idealną, prawda Mężu? – to właśnie mój Mąż wrzuca dla Ciebie ten wpis na bloga) i do prowadzenia firmy z tym samym zapałem jak pierwszego dnia. Będę Ci to powtarzać tutaj na blogu jak mantrę, bo wierzę, że Ty też znajdziesz chwilę dla siebie. A może uda mi się zainspirować Cię moimi rytuałami?


Ruch, ruch i jeszcze raz ruch. Ja należę do osób, które ze sportem i aktywnością fizyczną mają tyle wspólnego co … . Widzisz, nawet nie potrafię znaleźć idealnego porównania. Nie lubię ćwiczyć i nie lubię się ruszać. Piszę to z pełną świadomością i żeby przyznać się do tego trochę sama przed sobą. Cztery lata pracy przy komputerze, schylania głowy do smartphona i czytanie książek na kanapie, koniecznie pod kocykiem i z kawą w ręku zrobiły swoje. Nabawiłam się poważnej kontuzji prawego nadgarstka – wyobrażasz sobie, nie móc używać prawej ręki i prowadzić taki biznes jak ja?

Dopiero ta sytuacja zmusiłam mnie to pójścia do fizjoterapeuty. W wieku 34 lat usłyszałam, że się sypię, trochę wstyd co nie? Dobra wiadomość jest taka, że da się mnie poskładać, ale muszę zacząć się ruszać. I to natychmiast. I że nie wystarczy moje 10 minut z jogą. Było mi wstyd, byłam zła. Bo chociaż w teorii wiem wszystko, w praktyce nie zrobiłam przez te 4 lata dla siebie i swojego zdrowia, w temacie ruchu, absolutnie nic.

Na szczęście na nic nigdy nie jest za późno. Jest 07:05, zaraz kończę dla Ciebie ten wpis, zawożę moją córkę do przedszkola i idę na siłownię. Byłam już dwa razy, nie spadłam z bieżni, nikt mnie nie pogryzł, ba nawet kilka osób się uśmiechnęło i dodało mi otuchy, więc powinnam wytrwać. Tak nakazuje rozsądek! Z jogą nie mogę na razie szarżować, ale wrócę do niej, dołożę długie spacery z córką i mam nadzieję, zbuduję w sobie ten nawyk. Bo jak mawia mój ulubiony Fryderyk Karzełek:

„Jak coś mi służy, to robię to codziennie. Jak coś mi nie służy, to tego nie robię. Po prostu!”.

Fryderyk Karzełek


W życiu potrzebny jest balans. Dlatego poleciłam Ci coś dla Ciała, teraz polecę Ci coś dla ducha. Mawiają, że w zdrowym ciele, zdrowy duch – u mnie, póki co to tak nie działa i muszę się zaopiekować jednym i drugim osobno.


Gdybym miała porównać to co się dzieje na co dzień w mojej głowie do jakiejś konkretnej sytuacji. Porównałabym to do autostrady. Autostrady w godzinach szczytu. Każdy samochód to jedna myśl. Każdy kolor to myśl z innej kategorii. Prędkość aut to prędkość moich myśli. Tak już mam i bycie tu i teraz to dla mnie bardzo duże wyzwanie. Pracuję nad tym, ale łatwo nie jest. Dlatego moja przyjaciółka Klaudia, która też prowadzi własny biznes poleciła mi cudowny kanał na You Tubie – kanał KLAUDII PINGOT. Serdecznie Ci go polecam. Mnie uspokaja już sam głos Klaudii. Ale content, który tam znajdziesz to ulga dla ducha. To kreatywna psychologia, medytacje, nauka i holistyczne spojrzenie na życie i biznes. Nawet jeżeli tak jak ja mocno stąpasz po ziemi i sprawy duchowe to dla Ciebie czarna magia to zaufaj mi i daj szansę Klaudii i medytacji. Warto.

Jeśli czytałaś dwa poprzednie wpisy z cyklu moje SELF- CARE, to wiesz, że nie byłabym sobą gdybym nie poleciła Ci jakiejś książki.

Joseph Murphy „Moc przyciągania pieniądza.” Kolejna książka autora bestsellera „Potęga podświadomości.” Temat pieniędzy nurtuje każdą z nas, prawda? Joseph Murphy uważa, że wszystko zależy od nastawienia naszego umysłu. Jego zdaniem bogactwo jest możliwe tu i teraz. Przeczytałam tę książkę jednym tchem, spisałam ulubione afirmacje w moim notatniku na smartphonie i ćwiczę. Ćwiczę pozytywne myślenie. Jakkolwiek to nie brzmi, ja uważam, że warto. Za jakiś czas wrócę do Ciebie i dam Ci znać co się u mnie zmieniło!

Właśnie wstała moja córka, więc naturalnie kończę ten wpis i biegnę się do niej przytulić – nie znam lepszego lekarstwa na wszystkie zmartwienia tego świata. Przytul się dzisiaj do kogoś.
I koniecznie t
rzymaj za mnie kciuki i daj mi znać czy udało mi się czymś Cię zainspirować!

Dodaj komentarz